Niegotowi na piłkarskie coming outy



Do napisania tejże notki skłoniła mnie lektura artykułu zamieszczonego w ostatnim numerze polskiej edycji magazynu FourFourTwo. Na dobrą sprawę, nigdy nie zastanawiałem się, czy świat futbolu skrywa w swych ignorowanych zakamarkach problem nieujawnionych piłkarzy-gejów. A przecież żyjemy w czasach, kiedy to homoseksualizm przestaje być postrzegany jako choroba i stanowi pewien element codzienności. Nikogo już nie dziwi osoba aktora lub muzyka-geja, natomiast zdajemy sobie sprawę z potencjalnej burzy wywołanej hipotetycznym coming outem np. zawodnika włoskiej Serie A. Skąd taka rozbieżność? Pewnie stąd, że środowisko środowisku nierówne i to sportowe jest zdecydowanie mniej tolerancyjne od innych.

Część z Was, którzy znają moje, delikatnie mówiąc, konserwatywne poglądy odnośnie homoseksualizmu, może być zaskoczona, że poruszam ten temat na swoim blogu. Nie chodzi mi w żadnym wypadku o ocenę homoseksualnych zawodników, ani też o szerzenie swojego sprzeciwu wobec nich. Chcę się tylko zastanowić, czym różni się sytuacja piłkarza, który ukrywa swoją orientację seksualną, od przykładowego artysty, niemuszącego trzymać w tajemnicy swoich preferencji. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na bardzo istotny fakt. Obecnie nie ma piłkarzy przyznających się do homoseksualizmu. Nie ma ich dlatego, ponieważ zdają sobie sprawę z ogromu konsekwencji, jakie pociągnie „wyjście z cienia”, a nie dlatego, że piłkarze-geje w naturze nie występują. Trudno to sobie wyobrazić, ale grupa homoseksualnych zawodników piłki nożnej może być całkiem spora. Opory w przedstawieniu przed sobą takiego faktu są efektem specyficznej kreacji opinii publicznej. Statystyczny profesjonalny futbolista to majętny młodzieniec-macho, obwieszony drogą biżuterią i ekskluzywnymi gadżetami, będący stałym bywalcem nocnych klubów. Wśród takich portretów nie ma miejsca dla człowieka, który idealnie pasowałby do każdego elementu powyższego opisu, tyle tylko że dodatkowo na stałe jego życiowym partnerem byłby inny mężczyzna. Hipotetyczny futbolista-gej jest niemal zmuszony do ukrywania swojej natury, ponieważ wie, że cała rzesza ludzi, choć oficjalnie może zaakceptować jego osobę, to wykorzysta swego rodzaju odmienność do różnych nieczystych gierek.

Aby obalić podstawowe i sprzeczne podejrzenia wobec braku odwagi homoseksualnych piłkarzy do oficjalnego coming outu, trzeba wiedzieć, że problem nie leży wcale po stronie futbolistów-hetero. We wspomnianym artykule, John Amaechi- pierwszy koszykarz NBA, który przyznał się do swej homoseksualnej orientacji, mówi o tym, że tylko największy narcyz byłby skłonny pomyśleć; a co jeśli rzuci się na mnie pod prysznicem? lub pewnie rajcują go moje nogi. Cielesność stanowi pewną barierę (wspólne prysznice, poklepywanie się po plecach w celach mobilizacji itd.), jednak z pewnością nie jest dominantą opisywanego problemu. Gdyby tak było, to Orlando Cruz- zawodowy bokser z Portoryko, przyznający się do homoseksualizmu, uprawiałby sport tylko dla przeżywania cielesnych doznań, co nie umknęłoby czujnym oczom dziennikarzy. Przyznajmy sobie szczerze- myślenie w taki sposób ociera się o absurd.

Problemem dla piłkarzy o homoseksualnej orientacji są relacje z zarządami klubów, kibicami oraz mediami. Amaechi mówi wprost- ukrywałem się ze swoją naturą, bo taki był wymóg „góry”. O ile takie zachowanie włodarzy profesjonalnych zespołów dziwi, to podejście typowego kibica (np. z Polski) już nie przyprawia nas o zaskoczenie. Gdyby jakikolwiek piłkarz Ekstraklasy dokonałby coming outu, wówczas jego kariera ległaby w gruzach. Ordynarne przyśpiewki z trybun skutecznie obrzydziłyby mu piłkę nożną i sport profesjonalny w ogóle. Zresztą problem ten nie tyczy się tylko Polski, ale w zasadzie całego świata. Nie potrzeba zdeklarowanych gejów na boisku, by z angielskich trybun usłyszeć wyzwiska typu pedale! i cioto!. A co na to wszystko media? Ich tolerancja skończyłaby się wówczas, gdy dany zawodnik wpadłby w jakiś dołek formy. Podobnie zresztą wyglądałaby sprawa z kibicami, którzy rzekomo uważają się za tolerancyjnych.

Artysta-gej nie dziwi opinii publicznej, bo na przestrzeni wieków ludzie zauważyli, że orientacja homoseksualna w środowisku muzyków lub aktorów nie jest niczym nadzwyczajnym. Dziennikarz sportowy Przemysław Rudzki, we wpisie ze stycznia tego roku, przytacza słowa jednego ze współczesnych piłkarzy, w których to pada dość istotna kwestia: piłkarzom-gejom brakuje bohatera. To akurat bolesna prawda. Dobrze wiemy, że najtrudniej wyjść przed szereg i pokazać innym ścieżkę dążenia.  Był już ktoś taki, kto spróbował. Jego nazwisko wspomina także Rudzki. Justin Fashanu był pierwszym zawodnikiem angielskiej Premier League, który przyznał się do homoseksualizmu. W 1998 roku popełnił samobójstwo po różnych perypetiach związanych z coming outem. Nie wytrzymał rosnącej wokół niego presji, a także ugiął się pod zarzutami o napaść seksualną na siedemnastolatka, choć w świetle prawa i rzeczywistości był niewinny. Od tamtego momentu minęło piętnaście lat i pomyśleć można, że zdeklarowanych gejów w środowisku piłkarskim powinno być więcej. Jak widzimy, nic bardziej mylnego.

Dzisiejszy świat paradoksalnie nie jest gotów na przyswojenie pewnego szoku kulturalnego pod postacią futbolisty o odmiennej orientacji seksualnej. Podkreślam, że nie mówię tego pod wpływem własnych przekonań, a na podstawie zwykłej obserwacji rzeczywistości. Mnie osobiście piłkarz-gej nie przeszkadza. Zastanawia mnie także, czy dobrym rozwiązaniem jest izolowanie środowiska gejowskiego od światowej piłki nożnej. Organizowanie turniejów dla gejowskich reprezentacji (a takowe istnieją) jest jakąś drogą na otwarcie oczu na problem braku tolerancji dla homoseksualnych piłkarzy, natomiast nie integruje ich z przeważająca grupą heteroseksualną. Podobno kwestią czasu jest, jak z ukrycia wyjdzie cała masa zawodowych zawodników, ukrywających swą homoseksualną naturę. I bardzo dobrze. Bo piłkarz-gej niczym nie różni się tegoż samego artysty, biznesmena, polityka etc. Tych z wyliczenia widzimy w mediach na co dzień, czas także na tych pierwszych.






0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Gol niedzielny Copyright © 2011-2012 | Powered by Blogger