Nie,
nie mój drogi, nikt nie budzi Cię do szkoły. W tej niczego
przydatnego już się nie nauczysz. Co nie znaczy, że pojąłeś
wszelką wiedzę. Człowiek uczy się przez całe życie, a Ty
widocznie o tym zapomniałeś. Przysypiasz na bardzo ważnych
lekcjach z rodzimego języka. Języka gry w piłkę w narodowych
barwach.
Patrzę
na mecze reprezentacji Polski i nie wiem, czy drużyna powinna
zbierać joby, czy pochwały. Remis z Anglią był chyba po części
wynikiem beznadziejnej dyspozycji naszych rywali, a totalną
przeciętność naszej techniki potwierdzili Urugwajczycy. Jednak nie
o naszej kadrze będziemy tu biadolić, ale o Tobie Robercie. Tak,
właśnie o Tobie. Bo nie tylko ja dostrzegłem w Twojej osobie kilka
niepokojących cech.
Jesteś
u szczytu sławy. Nazwisko "Lewandowski" pojawia się na
ustach największych włodarzy światowego futbolu. Łączą Cię z
Realem Madryt i Manchesterem City. Duma rozpiera Polaków, gdy w
wiadomościach sportowych pokazują Twoje gole ligowe (chyba nie
myślisz, że ci wszyscy kibice zebrani na stadionie w Gdańsku lub
Warszawie oglądają co tydzień Bundesligę?). Dawno nie mieliśmy
tak fantastycznego gracza. Młodego, ambitnego i poukładanego.
Szkoda tylko, że nie potrafisz tego pokazać także w meczach
reprezentacji, która potrzebuje Ciebie bardziej niż Borussia
Dortmund. Nie mam zamiaru liczyć Ci kolejnych minut bez strzelonego
dla Polski gola. Nie o to tu
tylko chodzi. Bardziej rozchodzi się o walkę, zadziorność i poświęcenie, które ja
akurat, mogę zobaczyć u Ciebie w Bundeslidze, ponieważ ją
obserwuję. Mecz z Urugwajem utwierdził mnie w przekonaniu, że
grasz na pół gwizdka. Od pamiętnego Euro nie dajesz z siebie stu
procent. Nie biegasz i nie walczysz. Robisz za to pretensjonalne miny
i wymachujesz rękami. W trudnej lidze niemieckiej, piłka sama
szuka Cię w polu karnym. Hasasz po boisku delikatnie jak sarenka.
Ledwo podniesiesz nogę, a futbolówka wpada do siatki. Nie wspomnę już nawet o meczach w Champions League. Przypadek?
Możesz
się tłumaczyć. Mówić, że w kadrze nie masz z kim grać, bo
Obraniak nie rozumie po polsku, bo w Borussii mają lepszych
plejmejkerów. Nie zapominaj jednak, że polski kibic jest
bezwzględny. W większości mecze kadry oglądają prości ludzie,
którzy z miejsca zaszufladkują Cię w kategorii gwiazdora. Nikogo
nie będzie interesowało to, dlaczego nie strzelasz dla Nas goli,
jeśli nawet nie próbujesz gryźć przysłowiowej boiskowej trawy.
Jesteś napastnikiem, wielką gwiazdą europejskiej piłki i na
Twoich barkach spoczywa bardzo duża odpowiedzialność podczas
spotkań reprezentacji. Skoro ludzie widzą w TV Twoje niebanalne
wyczyny w Bundeslidze, chcą to także zobaczyć na polskiej ziemi.
Zamiast tego widzą, jak wymownym wzrokiem karcisz kolegów z
drużyny. Swoją markę budujesz głównie w barwach Borussii, a
równie dobrze możesz robić to z Orłem na piersi. Wielcy
napastnicy wspierają swe drużyny narodowe całym sercem. Popatrz
chociażby na Ibrahimovicia.
Próbuję sam doszukać się przyczyn takiego zachowania. Jedyne co przychodzi mi na myśl, to fakt, iż nie masz w zasadzie żadnej konkurencji w ataku. Z całym szacunkiem, ale żaden Sobiech i Piech nie wygryzą Cię z pierwszej jedenastki Fornalika. Może Milik lub Teodorczyk, ale to dopiero za kilka ładnych lat. Oczywiście, jeśli uznamy, że ich kariery przebiegną odpowiednią ścieżką.
Tak
czy inaczej, Robercie obudź się! Nasza drużyna Cię potrzebuje tak
samo jak Borussia. Do marca masz czas, aby odrobić zadaną właśnie
pracę domową. Liczymy nie tylko na gole, ale także na mobilizację.
Nazwisko możesz budować również podczas meczów reprezentacji.
P.S.
Tekst ten nie ma nic wspólnego z tym opublikowanym na serwisie
weszlo.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz