Oni
wiedzą jak robić futbol. Chociaż ich reprezentacja nie odniosła
żadnego sukcesu od 1966 roku, to wszystkie rozgrywki klubowe w tym
kraju są najlepsze na świecie. Podkreślam WSZYSTKIE. Liga, Puchar,
a od tego tygodnia także Puchar Ligi. O kogo chodzi? O Anglików,
którzy potrafią zadbać, by kibice mieli mnóstwo piłkarskich
emocji nie tylko w weekendy.
O ile
do prestiżu angielskiej Premier League nie trzeba nikogo
przekonywać, o tyle uznanie wspomnianego Pucharu Ligi za turniej
wart uwagi, trzeba uargumentować. Kibice wyspiarskich drużyn na
całym świecie znają te rozgrywki, ale tylko część ma skłonność
do emocjonowania się nimi. Ich znaczenie (szczególnie dla
największych mocarzy) jest zdecydowanie mniejsze od samej ligi, czy
Pucharu Anglii. Świadczyć mogą o tym, choćby nagrody pieniężne
dla zwycięzcy. Za zdobycie Pucharu Ligi Angielskiej w roku 2011
honorarium wynosiło 100,000 funtów. Wygrana w Pucharze Anglii w
roku 2012 gwarantowała zastrzyk finansowy niemal 2mln funtów.
Różnica ta wynika oczywiście głównie z umów sponsorskich.
Puchar Anglii nigdy nie zostanie przebity prestiżowo i finansowo
przez Puchar Ligi. Są to najstarsze rozgrywki na świecie i dla
wielu osób na Wyspach Brytyjskich odpuszczenie sobie walki o to
trofeum, jest niedopuszczalne. Sam Puchar Ligi został utworzony na
wzór FA Cup i należy go traktować jako dodatek do sezonu. Bardzo
często, takie drużyny jak Manchester United, czy Arsenal wystawiają
w meczach Pucharu Ligi rezerwowych i juniorów. Nie oznacza to
jednak, że mecze te muszą być nieatrakcyjne. Udowodnił to
mijający tydzień.
We
wtorek i środę byliśmy świadkami dwóch niezwykle emocjonujących
spotkań. Pierwsi o dreszczyk emocji zadbali piłkarze Reading i
Arsenalu. Faworyzowani Kanonierzy przegrywali do przerwy 0-4 i
zanosiło się na ogromną niespodziankę. Podopieczni Wengera wyszli
jednak na drugą połowę z zupełnie innym nastawieniem i zdołali w
regulaminowym czasie gry doprowadzić do remisu. Jak się później
okazało, morderczy pościg Arsenalu opłacił się, bo londyński
zespół wygrał po dogrywce 7-5!
Dzień
później, Chelsea Londyn podejmowała Manchester United. Dwie potęgi
angielskiej piłki miały się zmierzyć ze sobą trzy dni po meczu
ligowym, w którym Czerwone Diabły wygrały w bardzo
kontrowersyjnych okolicznościach. W środę trzykrotnie na
prowadzeniu był zespół Alexa Fergusona, jednak Chelsea za każdym
razem zdołała wyrównać. Ostatecznie londyńczycy wygrali również
po dogrywce 5-4. Dwadzieścia jeden goli w dwóch meczach. Statystyka
piorunująca. I wszystko to, właśnie w ramach mało prestiżowego
Pucharu Ligi. Skąd w Anglikach taka wola walki na wszystkich
frontach? Wszystko tkwi w głowach menadżerów i piłkarzy. Od dawna
wiadomo, że wyspiarze nigdy nie odpuszczają. Dla nich nie ma
straconych meczów lub piłek. Zawsze gra się na sto procent.
Dlatego idea rozgrywania Pucharu Ligi w Anglii ma sens. Chociaż
prestiżowo turniej ten jest daleko w tyle za priorytetową ligą i
tradycyjnym pucharem, to kibice i tak mogą liczyć na multum emocji.
Mecze te transmitowane są przez wiele telewizji i biznes kręci się
aż miło. W ten sposób Anglicy mają najbardziej emocjonującą
ligę piłkarską globu, puchar będący najstarszym turniejem świata
i najlepszy puchar ligi. Jeśli uczyć się od kogoś robienia
medialnej piłki nożnej, to tylko od Anglików.
W Polsce chcieliśmy mieć drugie piłkarskie Wyspy Brytyjskie. Na wzór angielskich rozgrywek przemianowano nazewnictwo lig. Tym samym Ekstraklasa pozostała Ekstraklasą, natomiast druga liga zyskała miano pierwszej. Mieliśmy także swój Puchar Ligi! Szkoda tylko, że umarł w zapomnieniu w roku 2009. Co więcej, nie był to pierwszy zgon tych rozgrywek nad Wisłą. Organizowano je przecież nieregularnie od lat siedemdziesiątych. U Nas jednak nie ma szans na powodzenie tego turnieju wśród kibiców i samych piłkarzy, skoro nawet Puchar Polski, w moim odczuciu, jest po prostu nudny. W Polsce liczy się tylko zwycięstwo w lidze. Drużyny oszczędzają swoich piłkarzy, aby ci byli w pełni dyspozycji w kolejnym meczu o punkty. Nie wyobrażam sobie, aby w środku tygodnia, w spotkaniu Pucharu Ligi, przegrywająca 0-4 ze Zniczem Pruszków Legia Warszawa, wpuściła na plac gry Ljuboję, Koseckiego i innych kluczowych grajków, aby zmienić rezultat na swoją korzyść. Nie możemy oczywiście porównywać medialności klubów polskich do angielskich. Jeśli jednak im udało się zorganizować kolejny turniej na własnym podwórku, to dlaczego my nie możemy podobnego zrobić u siebie?
Zostawiając
kwestię polską, osobiście przekonałem się do angielskiego
Pucharu Ligi. Futbol na wyspach jest maszynką do zarabiania
pieniędzy i sądzę, że gdyby FA wymyśliło kolejne rozgrywki
(niekoniecznie dla drużyn z Premier League), to te okazałyby się
kolejnym strzałem w dziesiątkę. Ja, jako fan futbolu w jego
rodzimej odmianie, nie miałbym nic przeciwko.
0 komentarze:
Prześlij komentarz