Gran Derbi = żenada


Derby Europy zbrzydły mi na amen. Po tym, co zobaczyłem we wtorek, byłem najzwyczajniej w świecie zażenowany. Cała masa kibiców z całego świata zasiadła przed telewizorami tylko po to, by ich oczom ukazał się pokaz futbolowej bezsilności i amatorskiego teatru dużych dzieci. Z czystej ciekawości, obejrzałem El Clasico również wczoraj i nic się w kwestii boiskowej beznadziei nie zmieniło- FC Barcelona oraz Real Madryt, to ekipy, którym powinno się zakazać ze sobą grać. Każdy, kto chciałby zasmakować prawdziwego futbolu, a nie prowizorki w ładnej etykietce, byłby z takiej decyzji zadowolony. Dzisiejszy wpis jest wyrazem wielkiego rozczarowania zwykłego kibica. Obecnie słynne Gran Derbi nie są meczem piłkarskim, a walką na skrobanie się korkami po piętach i gombrowiczowskie miny.

Na wstępie zaznaczam, że abstrahuję całkowicie od moich sympatii lub antypatii do Realu i Barcelony. Nie interesuje mnie także forma tej drugiej, która jakby nie patrzeć, pozostawia wiele do życzenia. Nie chcę także komentować kolejnych decyzji sędziowskich w obu spotkaniach. Tym wpisem mam na celu jedynie przedstawić, że potyczka, elektryzująca piłkarską Europę, jest farsą oraz wołaniem o pomoc dla nowoczesnego futbolu. Wtorkowy mecz w ramach Pucharu Króla był chyba najbardziej żenującym, jaki oglądałem. Poziom czysto sportowy nie odgrywa w mej ocenie żadnej roli. Czynnikiem dominującym jest zachowanie samych kopaczy. Tak, kopaczy a nie piłkarzy. Bo jak nazwać dzicz, która za nic ceni sobie szacunek do przeciwnika oraz arbitrów?

Cechą charakterystyczną numer 1 tzw. „El Klasiko” jest kwestionowanie KAŻDEJ decyzji sędziego. Nawet odgwizdanie głupiego i ewidentnego spalonego, musi być skrytykowane albo przez Ronaldo, albo innego Pedro. Nie wspomnę już nawet o poważniejszych przewinieniach. Nie wiem, jak musiałby sędziować dany arbiter, by podczas meczu był względny spokój, a po końcowym gwizdku nikt nie miałby zarzutów do jego pracy. Jak na razie wygląda to tak, że po każdej interwencji, sędzia ma co najmniej kilku pomocników w koszulkach białych i niebiesko-bordowych. Sędziowie podczas Gran Derbi są między przysłowiowym młotem a kowadłem. Nie mają szans na podjęcie decyzji oczywistej, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś pokroju Sergio Busquetsa, kto ją zakwestionuje. Inną historią jest, że niektórzy sędziowie podczas meczów oby ekip popełniają sporo błędów. Dziwne by było inaczej, skoro chłopaki padają na ziemię jak kawki, po każdym kontakcie z przeciwnikiem.

Cechą charakterystyczną numer 2 tzw. „El Klasiko” jest WSZECHOBECNA SYMULACJA. Rany boskie, gdyby wyraz twarzy upadających na murawę piłkarzy miał odzwierciedlić prawdziwe cierpienie, to Ronaldo i Alba powinni mieć rozprute brzuchy i bebechy wywalone na wierzch. Tak się jednak dziwnie dzieje, że liczba fauli jest dość wysoka, a każdy piłkarz na dobrą sprawę nie poobijał sobie nawet kostek. 99% przewinień jest efektem zdolności aktorskich wspomnianych kopaczy, a nie faktycznych brutalnych interwencji. Gracze symulujący faule zdarzają się oczywiście w każdej drużynie, natomiast potyczka Realu z Barceloną jest istnym zlotem „nurków” i aktorów-amatorów. Przypomina mi to grę rozpieszczonych dzieci. Kopacze Realu i Barcy powinni zobaczyć mecze żeńskiego futbolu, gdzie nikt nie odstawia nogi i nie ma problemu symulowania. Faktem jest, że niektóre zagrania zabijaki Pepe kwalifikują się do rozbojów w biały dzień, ale duża część interwencji obrońców jest prawidłowa. Różne „wejścia ciałem” i tym podobne nie są jednak w Hiszpanii chyba mile widziane, bo podczas Gran Derbi odgwizdywane są zawsze jako faul. Może to taka odmienna kultura gry?

Cechą charakterystyczną numer 3 tzw. „El Klasiko” jest BRAK SZACUNKU DO RYWALA. Ileż zła jest w oczach jednych i drugich, kiedy staje im się ze sobą zmierzyć. Ciekawe jest, że spora część tych kopaczy stanowi trzon kadry Hiszpanii. Ja po jednym takim meczu pełnym spin nie umiałbym uścisnąć sobie dłoni z Ramosem lub Iniestą. Tak, tak, zaraz powiecie, że opisywani kopacze to profesjonaliści i odkładają sentymenty na bok. Ale gdzie ludzka odsłona sportu? Jaki przykład daje się młodszym graczom? Taki, że należy każdego, kto jest przeciwko nam, traktować jak śmiecia? Taką postawę widzi się np. w postawie samych kibiców oby ekip. Ich zachowanie zresztą to też jest niezły materiał do krytyki. Niech przykładem wybitnej hipokryzji będzie zarzut fanów Barcelony wobec piłkarzy „Królewskich”, że ci symulują i wywierają presję na arbitrze.

Wisi mi i powiewa, kiedy są następne Gran Derbi. Nie obejrzę ich. Wolę zobaczyć mecz, gdzie piłkarze grają w prawdziwy futbol, a nie prowizorycznego berka. Przykre jest to, że Barca i Real dzięki swej popularności i ekspansji, wyznaczają pewne trendy współczesnej piłki nożnej. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. Inaczej, taką sportową wieczorynkę obejrzymy nawet w Anglii. A tego bym nie przeżył.

Mam w dupie taki futbol. 




0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Gol niedzielny Copyright © 2011-2012 | Powered by Blogger