Z tego
co pamiętam, Roman Abramowicz nie uprawia żadnych sztuk walki. Tym
bardziej jest zadziwiające, jak sprawnie wymierzył policzek kibicom
Chelsea w mijającym tygodniu. Bo jak inaczej nazwać nagłe
zwolnienie Di Matteo i zatrudnienie na jego miejsce Rafaela Beniteza?
Może "oszustwo"? "Skandal"? "Przykry żart"?
Zresztą, jakie to ma znaczenie? Najważniejsze w całym tym
bałaganie jest to, że Abramowicz pokazał swoje prawdziwe oblicze-
naiwnego i upartego jak osioł raptusa.
Nie
mogę pojąć do dziś, jak można zwolnić menadżera, który kilka
miesięcy temu uratował zespół przed całkowitą zagładą,
sięgnął po upragniony i historyczny Puchar Ligi Mistrzów oraz
świetnie dogadywał się z zespołem? Oficjalnym powodem tej
zagrywki były oczywiście słabe wyniki osiągane w ostatnich
tygodniach. Faktycznie, Chelsea grała katastrofalnie, co ma swój
oddźwięk w pozycjach zajmowanych i w Premier League, i w Champions
League (w tej najprawdopodobniej The Blues nie przejdą przez fazę
grupową). Można się zastanowić, co popsuło świetnie zgrany i
koleżeński kolektyw. Słowo "zastanowić" stanowi tu
klucz. Bo należało usiąść z chłodną głową i pomyśleć, a
nie z miejsca ZWALNIAĆ Di Matteo! Tyle tylko, że Nasz wspaniały
właściciel nie pojmuje pewnej idei ciągłości. Zmiana menadżera
jest dla zespołu przewrotem i nowym rozdziałem. A wiemy, że
większość nie lubi zmian. Przez dziewięć lat Abramowicz
zatrudniał dziewięciu szkoleniowców. Średnio jeden na rok.
Chelsea nigdy nie wzniesie się na taki pułap, jak chociażby
Manchester United, jeśli któryś menadżer nie zagrzeje na Stamford
miejsca dłużej niż przez trzy-cztery lata. Taka jest kolej rzeczy,
że drużyna nie może tylko wygrywać. Aby przychodziły kolejne
zwycięstwa, trzeba sobie poradzić także z porażkami.
Wśród
zatrudnionych przez Abramowicza menadżerów jest kilka znakomitych
nazwisk. Jeśli Chelsea nadal będzie z otwartymi ramionami
przyjmować kolejnych szkoleniowców, to wkrótce zabraknie kolejnych
kandydatów na to stanowisko. Choć na moje oko, to już można
odczuć ich deficyt. Bo kimże jest Rafael Benitez, że ściągnięcie
jego osoby na Stamford Bridge było tak ważne? W świetle
najważniejszych sukcesów dokonał tego samego co Di Matteo- wygrał
Ligę Mistrzów w cholernie trudnym dla klubu sezonie. Tym, co
odróżnia go od Włocha, jest wizerunek cyborga, idealisty i
fałszywego profesjonalisty. Roberto to zawsze uśmiechnięty facet,
który był częścią zespołu. Benitez to typowy boss. Z nim nie ma
miejsca na dyskusje.
Niektórzy
powiedzą, że taka zmiana wyjdzie Chelsea na dobre. Wiedzcie jednak,
że powinniście puknąć się w czółko. Rafa na ławce trenerskiej
to strzał w kolano. Abramowicz ściągnął bezwzględnego
menadżera, znienawidzonego przez fanów Niebieskich. Każdy, kto
śledził poczynania The Blues za czasów Mourinho wie, jakie były
stosunki Beniteza do Naszego klubu. Teraz, kiedy szanownego Hiszpana
bieda chwyciła za tyłek, ten leci do Londynu z misją ratunkową.
Niech nawet nie rozpakowuje walizek, bo przeczuwam, że ze stolicy
wyleci tak szybko, jak się w niej zjawił. Za pierwsze ku temu
przesłanki uznajmy słowa Rafy sprzed kilku dni, w których uznaje
on odejście Lamparda i Cole'a za konieczne. To tak, jakbym objął
stery Barcelony i powiedział, że pozbycie się Puyola sprawi powrót
Katalończyków na szczyt. Czego jednak spodziewać się po
fantastycznym Benitezie, który poukładany Inter Mediolan (uzyskany
w spadku po Mourinho) doprowadził do ruiny?
Na dodatek, krew zalewa mnie litrami, kiedy słyszę, że obecność nowego coacha Chelsea sprawi odblokowanie się Fernando Torresa. Większej bzdury nie słyszałem od wielu tygodni. Jak dla mnie, to zarówno Benitez, jak i El Nino mogą w podskokach spadać do Liverpoolu, który ich wspaniałej pomocy potrzebuje bardziej niż Chelsea.
Na dodatek, krew zalewa mnie litrami, kiedy słyszę, że obecność nowego coacha Chelsea sprawi odblokowanie się Fernando Torresa. Większej bzdury nie słyszałem od wielu tygodni. Jak dla mnie, to zarówno Benitez, jak i El Nino mogą w podskokach spadać do Liverpoolu, który ich wspaniałej pomocy potrzebuje bardziej niż Chelsea.
Sezon
trwa w najlepsze. Może się okazać, że się mylę i hejtuję
zupełnie bez sensu. Nie moja wina, że czuję się strasznie
oszukany. Jeśli zwolniło się jednego pracownika, to znajdźmy na
jego miejsce kogoś lepszego. Jedną z propozycji znalazłem na Twitterze.